Małe miasteczko,
życie toczy się monotonnie i jednostajnie. To tutaj mieszka gwiazda
serialowa, uwielbiana Nina Frank. Codziennie miliony telewidzów wzruszają się,
oglądając zmagania zakonnicy Joanny z rzeczywistością. Twarz Niny staje się dla
Polaków symbolem dobroci i heroicznej walki o lepsze jutro. Pewnego dnia
listonosz odnajduje aktorkę brutalnie zamordowaną w jej posiadłości. Mieszkańcy
są wstrząśnięci, przecież każdy może być mordercą. W odszukaniu sprawcy organom
ścigania ma pomóc policyjny profiler – Hubert Meyer. Czy praca nad sprawą Niny
Frank pomoże mu uporządkować życie?
Sprawa Niny Frank, była debiutem
literackim Katarzyny Bondy. I co równie ważne, książka ta stała się debiutem
nowego rodzaju postaci. Główny bohater: Hubert Meyer od razu przykuł uwagę
recenzentów. Książka Bondy została okrzyknięta pierwszą polską powieścią, w
której występuje profiler.
W klasycznym
kryminale mamy zazwyczaj do czynienia z detektywem – jednostką wybitną, która w
kulminacyjnym momencie akcji wykłada karty i odkrywa przed czytelnikiem, kim
jest morderca. Bonda kreuje postać detektywa nietuzinkowego. Hubert tworzy
profil, czarno na białym orzeka jakim człowiekiem jest morderca, wykonuje kawał
dobrej detektywistycznej roboty. Zadaniem policjantów jest zakuć sprawcę w
kajdanki, jednak… najpierw muszą go odszukać. Meyer nie wskazuje nikogo
personalnie, nie wytyka palcem morderstwa, co więcej – jako detektyw zdaje się
pozostawać w cieniu jowialnego Kuli. Autorka tłumaczy, odkrywa przed
czytelnikiem tajniki pracy Meyera. Dzięki temu odbiorca traktuje go poważnie i
nie myśli o profilerze jak o wróżu, który „czyta z fusów”. Pomysł na takiego bohatera jest innowacyjny i genialny. Praca, jaką
wykonała autorka przy przybliżeniu jego sposobu działania też zasługuje na
wielki szacunek. Zabrakło mi tylko dokładniejszych opisów wyglądu i zachowania
Huberta. Po lekturze książki nie mogę się pozbyć wrażenia, że w gruncie rzeczy
go nie znam i jest dla mnie człowiekiem „bez twarzy”. Silnie zarysowany,
charakterystyczny główny bohater to dla mnie prawdziwy partner w świecie
powieściowej fikcji. Meyer jest postacią bezbarwną.
Ci, dla
których kryminał to przede wszystkim rebus, w którym czytelnik ma odpowiedzieć
na pytanie „kto jest mordercą?”, mogą czuć się odrobinę rozczarowani. Autorka
bowiem bardzo mocno skupia się na wątkach obyczajowych. Z rozmachem kreśli
postać i losy Niny Frank, to wokół niej się rozgrywa akcja. Oprócz tego Bonda
przedstawia pejzaż polskiej wsi z całą jej charakterystyką i sposobem zachowania ludzi, przedstawia środowisko show – biznesu, przybliża
perypetie życiowe Meyera… Porusza problemy samotności, uzależnień, egoizmu,
choroby, śmierci. I na to zdaje się kłaść nacisk. Sięgając po tę powieść warto
mieć na uwadze, że bardzo rozbudowane wątki obyczajowe są jednym z jej
najważniejszych elementów. Można je obserwować z dwóch płaszczyzn narracji. Wplecenie
w książkę elementów pamiętnika Niny Frank jest świetnym zabiegiem. Narrator –
młoda, obiecująca aktorka może pozwalać sobie na odrobinę egzaltacji, która
zwykle mnie irytuje do granic możliwości. Przyznam szczerze, że nie wszystkie epizody z
życia bohaterów mi się spodobały. Nina jest tak mroczna i pozbawiona skrupułów,
że aż nieprawdopodobna. Spotkanie, które ma miejsce po wyjściu Huberta z sądu
wydaje się być tylko koloryzowanym zbiegiem okoliczności, wręcz wyjętym z romantycznych filmów.
Od początku
książki postępując krok w krok za Hubertem Meyerem, zadajemy sobie pytanie „kim
jesteś, Nino Frank?” Zakończenie skłania jednak do zadania pytania „kim
jesteś, Hubercie Meyerze?” Przewrotny i niejednoznaczny koniec jest różnorako odbierany.
Istnieje grupa czytelników, których takie rozwiązanie po prostu zirytowało,
inni są oczarowani, jeszcze inni nie silą się nawet na komentarz i byliby
skłonni przeczytać całą książkę bez ostatniej części. Dla mnie osobiście zabieg
ten jest ciekawy, warto go podejrzeć i przeczytać. Nie jest to jednak
coś, co zawładnęłoby moim sercem, nie spowodowało, że Hubert Meyer pozostał na
dłużej w moich myślach.
Polecam tę
książkę. Uważam, że jest to pozycja nie tylko dla tych, którzy przepadają za kryminałami. Ja sama sięgam po kolejną część,
aby na dobre zaprzyjaźnić się z Hubertem Meyerem i przede wszystkim – lepiej go
poznać.
Katarzyna Bonda, Sprawa Niny Frank, wyd. Videograf II, Katowice 2007 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz